poniedziałek, lutego 20, 2017

Skandynawowie na urlopie,czyli recenzja powieści "Ciemniejsze niebo" Mari Jungstedt i Rubena Eliassena.


Często sięgam po książki skandynawskich autorów, szczególnie zaś po powieści kryminalne, w których, wychodząc poza samą zagadkę, staram się zrozumieć tak zwaną szwedzką duszę. Opisywane zbrodnie często są pretekstem do ukazania kontekstu społecznego, obyczajowego lub politycznego. Punkt widzenia pisarzy staram się porównać z własnymi refleksjami dotyczącymi mieszkańców Skandynawii, szczególnie Szwecji, do której mam przyjemność podróżować od wielu lat.
Na liście uznanych autorów rodem z Północy znajduje się Mari Jungstedt, kolejna dziennikarka, która na dobre zajęła się pisaniem powieści kryminalnych. Najbardziej znaną serią są jej powieści opowiadające o zbrodniach dokonywanych w pięknych plenerach Gotlandii. Niedawno pisarka nawiązała współpracę z norweskim pisarzem fantasy Rubenem Eliassenem - laureatem nagrody National Book Awards. W efekcie powstała wspólna powieść "Ciemniejsze niebo", czyli pierwsza część nowej serii kryminalnej "The Canary Island".
Jak już wspomniałam, bardzo ważne w szwedzkich czy norweskich kryminałach są miejsca i środowisko społeczne, w których dochodzi do opisywanych zbrodni. "Ciemniejsze niebo" umieszcza historię kryminalną w neutralnym dla Szwedów, ale znanym terenie wakacyjnym, w którym spędzają oni swoje urlopy, na Wyspach Kanaryjskich. To miejsce przyciąga spragnionych słońca turystów jak magnes. Cieszą się ciepłem, lokalnymi przysmakami hiszpańskiej kuchni, dobrymi trunkami i piękną przyrodą. W takiej scenerii niełatwo jest mierzyć się z serią okrutnych zbrodni.

Oto bowiem na plaży zostają znalezione zwłoki szwedzkiej turystki, ułożenie ciała i ogólny sztafaż przywołują słynny obraz włoskiego malarza z XV wieku. Zamordowana kobieta wygląda jak bohaterka renesansowego dzieła "Narodziny Wenus". Do takich wniosków dochodzą osoby bezpośrednio zaangażowane w prowadzone na Gran Canarii śledztwo. Poza miejscową policją w sprawie uczestniczą dziennikarka szwedzkiej gazety, Sara Moberg oraz pracownik konsulatu skandynawskiego w Las Palmas, Kristian Wede. Duet bohaterów dość szybko odkrywa nić łączącą morderstwo z centrum jogi i jej charyzmatycznym właścicielem Samsarą. Zanim pojawią się nowe tropy, mieszkańcy wyspy jeszcze kilkakrotnie zetkną się z podobnymi, bo nawiązującymi do dzieł sztuki, scenami zbrodni. I chociaż pomysł nie wydaje się zbyt nowatorski, to odniesienia te stanowią ciekawą otoczkę przedstawianych wydarzeń. Podobnie jak historia pewnej hiszpańskiej rodziny rybaków, która opowiadana w tle, po pewnym czasie rzuca światło na prowadzone dochodzenie.

"Ciemniejsze niebo" to kryminał, który w środku zimy, zabiera nas do ciepłego kraju, pełnego słońca. Okraszony nutą lekkiego erotyzmu sprawia wrażenie napisanego dla tych, którzy spragnieni wakacyjnych wrażeń zostają skonfrontowani z całym smutnym bagażem ludzkiej egzystencji. Każdy ma swoje problemy, złe wspomnienia, niezrealizowane pragnienia i tajemnice. Ani piękno krajobrazów, ani poszukiwanie równowagi duchowej w renomowanym ośrodku jogi, ani nocne eskapady do popularnych tawern i barów, nie są w stanie osłodzić niektórym bohaterom goryczy ich życiowych porażek. Przywodzi to na myśl niektóre seriale obyczajowe, w których dużą rolę odgrywają zarówno perypetie uczuciowe jak i codzienne problemy, tak podobne do naszych.

"Ciemniejsze niebo" to współczesna opowieść o zbrodniach, nieczystej miłości i trudnych relacjach małżeńskich ze Szwedami w rolach głównych. Poznajemy ich punkt widzenia i mentalność w kontekście obcego dla nich środowiska. Nawet wieloletnie przebywanie wśród miejscowej ludności czy życie w luksusie nie pozwala im żyć pełnią życia. Autorzy powieści próbują w ten sposób budować klimat tajemnicy, wychodzić poza zagadki kryminalne, obalać mit sielskiej natury popularnych wakacyjnych kurortów.

Powieść napisana jest prostym językiem, czyta się ją szybko, choć w odbiorze przeszkadzać mogą stereotypowe stwierdzenia związane ze sztuką, a także, moim zdaniem, zbyt ugrzecznione dialogi, które dodają postaciom pewnej sztuczności. Może zawdzięczamy to tłumaczeniu, a może samym autorom. Tego nie wiem.

Jeśli chodzi o sprawę kryminalną, dość szybko możemy przewidzieć kto jest odpowiedzialny za zbrodnie, choć przyznam, że niektóre wątki sprytnie próbowały wodzić mnie za nos.

"Ciemniejsze niebo" to książka, która daje przyjemność czytania, ale chciałabym, żeby kolejne tomy w serii kryminalnej bardziej angażowały komórki nerwowe mojego mózgu.
Oddając się lekturze, ponownie przyjrzałam się obrazom, do których nawiązywały sceny opisywanych zbrodni. Ich analiza z pewnością daje dużo możliwości i dodatkowo urozmaica odbiór powieści.

Jeśli w przyszłości spotkam się z bohaterami literackimi stworzonymi przez skandynawski duet na pewno będę kibicować Kristianowi Wede, pogubionemu życiowo, ale próbującemu na nowo zbudować relacje rodzinne, byłemu policjantowi. Sarze Moberg mogę dać jeszcze szansę, mimo że denerwowała mnie swą zadufaną postawą. Skoro mnie irytowała to znaczy, że nie była tylko drewnianą marionetką, żyła na kartach książki, a to już spory sukces.


"Ciemniejsze niebo" zapowiada nową serię powieści kryminalnych, których akcja toczy się w gorącej, urlopowej atmosferze. Mam nadzieje, że kolejne książki napisane przez Mari Jungstedt i Rubena Eliassena postawią przed ich bohaterami nowe wyzwania, a nam, czytelnikom, pozwolą spędzić miło czas. 

Tytuł: "Ciemniejsze niebo"
Autorzy: Mari Jungstedt i Ruben Eliassen
Wydawnictwo: Bellona
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 464
egzemplarz: ebook recenzyjny

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję portalowi:



2 komentarze:

  1. Skandynawska literatura kojarzy mi się głównie z surowym, dosyć posępnym klimatem, a tu taka niespodzianka ;) Też lubię sięgać po książki skandynawskich twórców, ostatnio zachwyciłam się norweską pisarką Herbjørg Wassmo - jestem zauroczona jej stylem i kreatywnością <3
    Dobrze, że ten tytuł czyta się lekko, ale zdecydowanie wolę, kiedy książka skłania mnie do głębokiej analizy, a dialogi są ostre, nawet brutalne, przecież w tym gatunku musi być "mięso" żeby było realnie ;) Jednak rozumiem, że czasem muszą powstawać i takie tytuły, dla tych bardziej wrażliwych ;) Jak zawsze świetna recenzja Beatko, nic dodać, nic ująć! Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Agnieszko za kolejne odwiedziny :)
      Co do skandynawskiej literatury, ja również preferuję tę bardziej mroczną jej stronę. Ale dla każdego coś miłego. Nawet w tytułach przeznaczonych dla tych bardziej wrażliwych można znaleźć sporo ulubionego kolorytu.
      Pozdrawiam miło.

      Usuń